Sesyjka

fanael

Do jasnej cholery gdzie ona jest dobra ty wyłaź idziemy dalej niema co na nią czekać muśmy iść a trochę drogi jest przed nami

Lady

Fanael:
A skąd mam wyłazić, skoro nigdzie nie byłem?
Odpowiada ci mechanista dosyć niegrzecznym tonem
Zgrana drużyna, nie ma co
Idziesz dalej, rozglądaąc się i szukając wzrokiem zarówno wrogów jak i sojuszników.

Moordziak

- A ty sfiksowana kretynko.. gdzie zgubiłas mojego pobratymca?! Jednego nromalnego! - mówię, próbujac wstać...

fanael

Nie żartuj sobie bo teraz to ja tylko pilnuje twojej żałosnej dupy wiec lepiej chodzimy a jeszcze jedno jestem Fanael a ty jesteś

Tyrek

(Smoczyca w jaki sposób ty mi przydzwoniłaś jak ja siędze na smoku?)
No tak! Znęcaj się nad nim. Dałabyś mu już ras do jasnej cholery spokój święty i AMEN! Każe smokowi posadzić Rosiela na grzebiecie. Odwracam się i odjeżdżam. Leki w końcu przestają działac. Poza tym depresja nie zając, nie ucieknie.

Smocza

(Night podsadziła mnie na energii. Lukaj)
- On jest równie pogwizdany, co ty!- ryknęłam i znowu się zaśmiałam. - Głupio ci, mechanisto-idioto-uke-bi-i-jeden-Bóg-wie-co-jeszcze-?

Moordziak

- Puść mnie, do cholery! Ty kiddnapingerze zawszony! - wrzeszczę, odpychając się w siodle jak najdalej Andora, do którego zacząłem odczuwać neisamowitą neichęć i obrzydzenie.

Lady

Fanael:
Widzisz radosną szopkę, którą odstawia reszta drużyny - swoim zwyczajem publicznie.

Tyrek

Dobra oddam ciię tamtej porypanej wariatcje do adopcji... pasuje!?

fanael

Boże to znów wy powiedziałem zobaczywszy resztę jak zwykle się kłócili

Moordziak

- Pasuje! To lepsze niz przebywanie z tobą!!

Smocza

- Oh... nie... to znowu ten osiłek! - krzyknęłam i chwyciałam się za głowę i odgarniając włosy, no i oczywiście doskonale pokazując mój tatuaż na prawej skroni.

Tyrek

To bardzo dobrze. Ej ty! Chłopczyco! On chce pójść do adopcji! I chce żebyś go zaadiptowała TY

Moordziak

- No nie wiem czy chcę żeby to ona mnie adoptowała... Hmm... nie mógłby to być ktoś inny?!

Smocza

- Czy ja wyglądam na zastępczą matkę?! -ryknęłam. - Rosielek, znajdź sobie szybko jakiegś rodzica, bo on wciśnie tobie mnie jako mamusię, a to będzie straszne! - wykrzyknęłam i zrobiłam straszną minę.