Tyrkowa Sesja

Moordziak

- Ja i ona - powiedziałem wskazując na mizdrzącą się dziewczynę. Za wszelką stronę chcialem uniknąć wymówienia słowa "my". Podałem też nazwę klubu.

Tyrek

Zostałęś razem z ciągle malującą się dziewczyną wsaodzony do kabinki taksówki. Jedziecie sobie. Ha! Skończyłam. Dziewczyna wyrwała ci VIDD-Screen i razem z kosmetyczką wsadziła do swojej obszernej torby.

Moordziak

Nudziłem się i w ogóle byłem całkowicie wkurzony towarzystwem.
Wysiadając wreszcie jej zapytałem:
- Czym tak w ogóle zajmuje się twój ojciec?

Tyrek

Prowadzi firme. I jest szefem tego ''gangu'' Dziewczyna ironicznie zagestykulowała.

Moordziak

- Jaką firmę, i jakiego "gangu"? - dodałem po chwili, wwlekając ją do środka, gdzie jak zwykle urzędowało kilkunastu SO, jacyć podejrzańcy i gdzie wszędzie unosił się dym papierosowy.

Tyrek

O fu! Ale tu obrzydliwie. Nie masz gustu. No firme co sie zajmuje obstawianiem wyścigów no i ''Gangiem Smoczego Kła''...

Moordziak

- Mam gust lepszy od ciebie - "tutaj przynajmniej nikt się nami nie zainteresuje" - chciałem powiedzieć. Zaprowadziłem ją do lady. - A ten gang... czym on się zajmuje?

Tyrek

A myślisz, że ja wiem? Idę stad. Tu śmierdzi. Dziewczyna odwróciła się i wyszła z lokalu. Grzebie w VIDD-Screenie na zewnątrz. Oczom wyraźnie zbiera się na śmiech.

Moordziak

- I z czego się śmiejecie, idioci?! - wkurzyłem się. Tyle poświęcenia... a ona nic nie wie!!!

Tyrek

Ehem... a czy my się śmiejemy? Idioto. Twarze Oczom zmieniły się na oburzone. A po Suez podjeżdża taksówka.

Moordziak

Machnąłem ręką, co się będę wysilał na takich jełopów. Zamówiłem sobie whisky z lodem. Wypiłem od razu całe i zamówiłem następne.
Przy trzeciej kolejce zacząłem bawić się pomarańczowym osprzętem.

Tyrek

Alkohol działa. A ty nagle usłyszałeś bzyczenie nad swoją głową. Lata tam sobie w najlepsze smok tropiciel, ale nie twój. Nagle do lokalu wchodzi wielka twójka śledczych. Szefie! mamy panu przypomnieć o pańskim zadaniu, namierzenia mattara! Wszyscy trzej salutują.

Moordziak

- Ha ha... - zaśmiałem się lekko, wypijając piątą szklaneczkę. Dziwnie wesoło mi teraz było.
Uśmiechnąłem się szeroko. - Jesz... cze... jedną kole... jkę... po... proszę... - powiedziałem do barmana, nie zwracając zupełnie uwagi na "Wielką Trójkę Elytarnych". Zapaliłem papierosa, krzywo patrząc się na Oczka i turlając granat po ladzie.

Tyrek

Smocza:
No i masz się bać dziewuszko. Skoro pracujesz dla konkurnecji... Słyszysz potem tylko szyderczy śmiech faceta.

Smocza

- Jak pan może być taki ukrutny? - zatrzymałam się i bąknęłam. - A skąd ja mogłam wiedzieć, że jesteś konkurencja tej dziadygi?! Świat jest taaaaki okrutny! Ja jestem tylko małym człowiekiem, co bawi się w budowanie osprzętu! Chyba rzucę tę robotę i będę taka jak Hektor! - wykrzyknęłam i podniosłam z ziemi mój osprzęt. Chyba nie zepsuł się. To dobrze.
Zaczęłam iść do tego Innocenta. Mam przez niego same kłopoty. Dam mu ten osprzęt, zażądam zysków i sobie odejdę chyba!