Tyrkowa Sesja

Moordziak

Ponownie wspinam się na dach i zaczynam biec.
Sam nie wiem dokąd...
Jakoś tak przesmyknąłem się obok apteki. Hm... Tu też jest tłum. Zwidzialniam się, sotjąc na dachu apteki.

Smocza

Zamilkłam. Już nie miała siły krzyczeć.
- Dziewczynko? A dla ciebie to ile mam lat, co? Dziesięć? - burknęłam.
Czemu on mnie dotknął?
A jak on jest jakimś zboczeńcem? Mimo wszystko? Nawet tego, że wygląda normlanie? Nie, ja się i tak BOJĘ!

fanael

O cholera po ciosie byłem oszołomiony czułem że gdzieś mnie wiezie pewnie żeby dokończyć dzieła odgłosy były przytłumiane a obraz rozmazany pozimniej zrobiło się ciemno

Tyrek

Moordziaczek:
Tłum z pod apteki kieruje się za turkusowym smokiem, na który piszczy... Teria.

Smocza:
No... na pewno nie masz tyle lat co ja! Nie zdziwiłbym się, gdybyś jeszcze dorosła nie była! Haha! Facet wyjął sobie ze schowka w siodle kostke rubika, którą zaczął szybko układać.

Fanael:
Cóż powiedzieć, jedziecie na razie.

Smocza

- Mam osiemnaście lat, bucu. A ty nie jesteś przypadkiem jakimś zboczeńcem? AAAA! Zboczeniec!!! Pedofil!!! - dre się.

Moordziak

Teriaaa? Co ona tu do licha robi?!
Ponownie się zniewidzialniłem i zeskoczyłem z dachu. Co by tu zrobić?
Całe szczęście, że smok, na którym - chyba - jest Teria, jedzie baaardzo powoli. Mogę się tam zakraść i sprawdzić.
Niewidzialny, oczywiście.

Tyrek

Moordziak:
Widzisz dobrze faceta, który wzdycha i dalej piszczącą Terie.

Smocza:
Dziecko do jasne cholery... pedofilstwo jest takie brutalne... Facet wzdycha.

Fanael:
Zatrzymaliście się gdzieś. Facet przewiesił cię przez ramię i wniósł do zacienionego budynku. Położył cię na ziemi. Zaczekajmy, aż się obudzi. Wtedy zrobimy co szef kazał... Słyszysz tylko przytłumiony głos.

Smocza

- No to gdzie mnie wieziesz, co?! I czemu w kajdankach? - powoli wpadam w panikę.

fanael

Powoli odzyskiwałem przytomność ale już teraz czuje że kolo połamał mi dwa żebra próbuje się podnieść ale jestem zbyt osłabiony poza tym ból utrudnia mi nawet oddech

Moordziak

Hmm...
Dobra co mi tam.
Jakiś frajer nie będzie obmacywał Mechanistki. Fe!
Zakradłem się na smoka niepostrzeżenie i zwidzialniłem się.

Tyrek

Moordziaczek:
Kolejny mechanista... no szkoda, że mamy już jednego... a tej tutaj małej sobie nie weźmiesz! Lalusiowaty i spokojny na pozór biznesman, wyciaga ze schowka troche duży i wielokolorowy zegarek, który wkłada na rękę. Wciska niebieski przycisk i atakują cię włąsnie niebieskie gwiazdy. Większość chybiła, ale jedna rozwaliła ci kombinezon na ramieniu. W strachu z powodu swojej chorooby zachwiałeś się i spadłeś na ziemię. O mało co nie stratował się tłum smoków. Poza tym masz małe zadrapanie, z którego cieknie krew.

Smocza:
Bo uciekniesz, a potrzebna mi jesteś. A wioze cie do domu, bo nie będę o sprawach wielkiej wagi gadałz tobą na ulicy. Poza tym zwidzialnia się Hektor, który szybko zostaje powalony na ziemię tajemniczym zegarkiem Innocenta.

Fanael:
SPokojnie mały. Zaraz powinieneś poczuć się lepiej. Oddychaj tylko. Brutalny facet nie wygląda znów eraz na takiego strasznego.

Smocza

- HEEEEKTOOOR! - wydarłam się. Ale zlecial.
Nie krzyczałam już tylko zapytałam cicho:
- A nie zrobisz mi krzywdy...?

Moordziak

Oszołomiło mnie. *zonk2*
Co to za koleś?!?!?!?! Niech mnie ktoś trzyma, bo nie zdzierżę!!! Zamorduję!!!
Zupełnie zapomniałem o rozcięciu na ramieniu, które jest niewielkie, a krwawi conajmniej tak, jakby mi rękę coś urwało. Już się ślizgam we własnej krwi. Uciekłem z tłumu smoków, trzymając się kurczowo za ramie. Super! Już pobladłem z upływu krwi.

fanael

Podnoszę sie i odpowiadam oczywiście bo musimy dokończyć nasza miłą pogawędek poczym upadam na kolana podpierając się rekami ale z drugiej strony musisz chwile poczekać a teraz powiedz gdzie ja jestem i czemu mnie nie wykończyłeś

Tyrek

Moordziaczek:
Musisz podjać podstawowe kroki przeciwko wykrawianiu. Inaczej źle będzie. Ledwo już stoisz.

Smocza:
Nie zrobie... mała histeryczko! Nie mam powodów by robić ci krzywdę. A jemu...? Muszę zachować sprawę w miarę czysto. On był jednym światkiem, co jest o jednego za dużo.

Fanael:
Przywiozłem cie w bezpieczne miejsce. Musiałęm cię sprawdzić dlatego cię tak biłem. Z resztą przypadkowo cię tu znalazłeś. I ten przypadek okazał się szcześliwy. Przyjdzie tu zaraz pewna osoba, która chce z tobą rozmawiać.