Tyrkowa Sesja

Tyrek

Moordziaczek:
idziemy, szefie. Jeden ze śledczych złapał cię od tyłu za kombineozn i ciągnął przez knajpę. Kolejeczką poczęstował się za to Konstanty. I usłużnie zapłacił za wszystko. Zostałeś posadzony na smoku Romea. Jedziecie. Gdzie-nie wiesz.

Smocza:
No to idziesz.

Moordziak

Jakoś tak wesoło mi było, że aż podśpiewywałem sobie pod nosem (fałszując): - "I pozostanie tylko czerwonego nieba znak. A z czerwonego nieba w krwi kałuży się odbija świat. I pozostanie tylko z czerwonego nieba kwiat... Bo piekielnego nie ma. W krwi kałuży się odbijam ja..." Pa pa pa... pa pa...

Smocza

No to idę do tego cholernego Innocenta... Kurde, zażądam zysków i rzucę tę robotę!
Nogi mnie jeszcze nie bolą.
(MG... daleko jeszcze?)

Tyrek

Moordziaczek:
Szefie. Proszę się uspokoić! Słyszysz głos Romea.

Smocza:
Co jak co, ale po taksówkę to VIDD-Screenem chyba mozesz jeszcze zadzwonić.

Moordziak

- Al... e... ja... nie... chcę! - powiedziałem, chmurząc się. Upomniany postanowiłem zmienić repertuar: - "Zabiłem go! Siebie tylko sprawdzić chciałem. Zabiłem go! Bo oblałem dziś klasówkę. Zabiłem go! Nie miałem kasy na studniówkę. Zabiłem go! Był dla mnie hańbą i obelgą. Zabiłem go! Nie pytaj czy żałuję tego. Zabiłeś? Zabiłem! Nawet się nie zamyśliłem..."

Smocza

(hmm... faktycznie... zupełnie zapomniałam, że mam VIDD-screen! x_X)
No to dzwonię po taksówkę i czekam sobie oparta o ścianę jakiegoś budynku.

Tyrek

Moordziaczek:
P-R-Z-E-S-T-A-Ń ŚPIEWAĆ SZEFIE! Romeo wyraźnie się zbulwersował. Po raz pierwszy okazał takie uczucie.

Smocza:
Po chwili podjeżdża po ciebie taksówka. Nie pytając się czy to ty ją zamówiłaś, jakiś nastolatek za sterem, wsadza cię na smoka. To dokąd?

Moordziak

- Przesz... ka... dza.... ci to....? - zapytałem uprzejmie, uśmiechając się.

Smocza

Podałam mu adres i westchnęłam rozglądając się naokoło.
Ciekawe ile ten cały taksówkarz ma lat... ja mam osiemnaście a wyglądam jak jakaś smarkula, co niedawno 15 lat skończyła (x_x)

Tyrek

Moordziaczek:
Tak szefie-przeszkadza. Romeo wrócił do nastruju robota.

Smocza:
Chłopak puszcza głośną, rockową muzykę i wymachuje swoją turkusową, obciętą na jeża czupryną.

Moordziak

-Ale ... to ja... jestem... sze.... fem... i mo... gę... robi... ć... co chcę...!!... Ha! - przypomniałem mu.

Smocza

- Nie za cicho ta muzyczka leci, co?- odezwałam się po chwili z lekka sarkastycznie. Westchnęłam i uważnie patrzyłam na chłopaka rockfana. (>_<)

Tyrek

Moordziaczek:
Ale nie słuchamy się pana, jak jest pan upity. Więc proszę przestac bo podejmę odpowiednie środki.

Smocza:
W sumie racja. Za cicho. Chłopak zwiększa głośność.

Smocza

- Człowieku! To była ironia! Możesz to przyciszyć? Nie mam nic do mocnego brzmienia, ale głowa mnie boli... byłabym wdzięczna... - krzyknęłam.
I znowu westchnęłam.

Moordziak

- Ja... nie.. jestem... upity, chłop... aczku!- pogroziłem mu palcem. -"Odpow... iednie... śro... dki..."?! - wybuchnąłem śmiechem.