Tyrkowa Sesja

Moordziak

Wzruszyłem ramionami. - A skąd ja mam to wiedzieć? - Westchnąłem i odpaliłem sobie drugiego papierosa. - Ja stąd idę!

fanael

Idę w stronę sklepu myślę sobie postraszę typa nie będę robił mu krzywdy no chyba że będzie sie stawiał to co innego

Smocza

O... w ostatniej chwili powstrzymalam się przed zamówieniem taksówki i pobiegłam do sklepu. Ojej... mam nadzieję, że uda mi się naprawić ten złom.

Tyrek

Moordziaczek:
Ale! Przecież... z resztą... Dziewczyna zabiera brata i idzie sobie w głąb domu. Karath wszystkiemu się przyglada stojąc w korytarzu. Nie wydaję mi się abyś robił, to co masz robić... co?

Smocza:
Wchodzisz do sklepu. Za ladą sprzedawca czyści sobie okulary.

Fanael:
Widzisz już sklep.

Smocza

Podchodzę do mężczyzny i cicho wymieniam nazwy potrzebnych części.
Przy okazji oddycham głeboko.
Eh...

Moordziak

Wzruszyłem ramionami. - Dobra, wezmę ich na miasto!- wyszczerzyłem zęby. - Może być? - Nie czekając na odpowiedż złapałem dzieciaki za nadgarstki, wypychając na zewnątrz.

fanael

No to tu wchodzę do sklepu dzień dobry mam dla pana wiadomość od Pana Innocenta

Tyrek

Moordziaczek:
Ty masz ich wyszkolić w fachu niedomyślny durniu! Słyszysz wrzask Karatha. Chłopak się wystraszył. Gdzie idzemy, proszę pana?

Smocza:
Chłopak wystawia na ladę części. To będzie.. hm... 700 drakonów.

Fanael:
Nie ma tu miejsca dla parszywych świń Innocenta. Wypad! Sprzedawca palcem wskazuje drzwi.

Moordziak

- Szkolić się w fachu!!! - burknąłem bardziej do Karatha niż do chłopca, wychodząc na zewnątrz i trzaskając z premedytacją drzwiami. - Uff...

Smocza

- 700 drakonów? - przeszukuję kieszenie. Ej, no! Zaraz... podobno on płaci za wszystko (>_< dlaczego mam uczucie, że to się źle skończy?). - Kupuje to dla pana Innocenta... niech pan wysle rachunek na jego konto... - mruknęłam cichutko.
Czemu ja się ciągle boję...?

fanael

Widzę że pan nie rozumie więc wyjaśnię łapie go za łeb poczym wale jego głowa o ladę a teraz posłuchasz mnie uważnie Pan Innocent mówił że maziałem ci przekazać wiadomość o to ona Zwiększ cenny bo wrócę i zapewniam cię że moja wizyta nie będzie miła

Tyrek

Moordziaczek:
To gdzie idzemy... ? Chłopak wyraźni boi się ciebie. W jego oczach błyszczą łzy.

Smocza:
Nie znam żadnego Innocenta. Masz mi zapłacić. Nie dam się okraść.

Fanael:
Ale ty jesteś głupi! Zwiększe wam ceny! Proszę bardzo! Nie wiem nawet po co się fatygowałeś. Ceny zwiększają się wam-łachudry, co tydzień, o dziesięć procent. Haha!

Moordziak

- Ej no... nie rycz... - potrząsnąłem nim lekko. - Czemu płaczesz? A idziemy do moejgo przyjaciela.

Smocza

- Cholera... chwilkę, dobra? - odwracam się do niego plecami i dzwonię do Innocenta.

fanael

w takim razie obniżysz dla nas a zwiększysz dla konkurencji a jeżeli podnieś stawkę chodzi by o jeden procent dla ludzi Innocenta to wrócę i połamie ci nogi poczym wale ponownie jego głową o ladę nic nie mów mrugnij jak zrozumiałeś