Tyrkowa Sesja

Moordziak

Jęknąłem i zdarłem sobie prowizoryczny opatrunek z ręki. teraz wyrwałem kawałek prześcieradła i zawiązałem na prawym ramieniu. Mam nadzieję, że to wystarczy bo nie mam już siły wymyślać czegoś innego.
Tymczasem opadłem na zakrwawione łóżko i zmęczony - usnąłem.

fanael

Proszę poczekaj chwytam za butelkę szkockiej mówiąc że muszę się znieczulić biorę kilka solidnych łuków dobra zaczynaj później zajmiemy się żebrami

Tyrek

Moordziaczek:
Czujesz, że ktoś tobą szarpie. Słyszysz trzaski nożyczek, coś zostałe zalepione na twoim ramieniu.

Smocza:
Nic. VIDD-Screen zdechł. na raz pokojówka przynosi ci jajecznicę i stawia przy talerzu sól i pieprz. Jakby trzeba było jeszcze coś przyniesc, proszę dzownić do mnie przez ten automat. Pokojówka poakzuje na ścianie automat z przyciskiem i głośnikiem.

Fanael:
Lea wykonuje swoją robotę dosyć solidnie. Mattar się wszystkiemu przygląda. Szkocka trochę cię przytumaniła.

Przerwa w sesji do 20:00. Tak żeby troche dramatyzmu było XDD

Moordziak

Budzę się.
- łapy przy sobie!! - krzyknąłem.

Smocza

- Dziękuję. - odezwałam się patrząc jak wychodzi. Trzasnęłam urządzeniem o ziemię. I po cholerę jestem Mechanistką, skoro głupiego VIDD-screenu nie mogę uruchomić?!
Jem jajecznicę. O fuu... pieprz... odsunęłam go od talerza.

Tyrek

Moordryd:
Czyli chcesz, żeby z rany nadal krew ci ciekła? Nie ma problemu. Tith... ściągnij no opatrunek! Widzisz nad sobą dziewczynę wyglądającą na pokojówkę i faceta ubranego w jasny garnitur, palącego cygaro.

Smocza:
Jedząc jajecznicę słyszysz skrzypnięcie drzwi. Do środka wchodzi Innocent. Mam już dla ciebię zadanie. Zaraz pojedziesz ze mną do starej hali, nieopodal stad. Mam tam sprawę, a ty musisz wykonać robotę. O. I włączam ci twój VIDD-Screen, ale tylko spróbuj powiadomić swoich koelżków dla kogo pracujesz-dowiem się. Będę na ciebie czekał na dole. Mężczyzna wyszedł. Słyszysz jego kroki na schodach.

Smocza

Cholera...
Dojadłam jajecznicę i ubrałam kurtkę.
Zeszłam po schodach zabierając VIDD-screen. Czemu nie mogę im dać znać, że... jednak żyję? Mimo wszystko piszę do Nisrocha, bo boję się o Hektora:
"Hektor może mieć kłopoty. Jest ranny w ramię. Znajdź go. - Teria. "

Moordziak

Westchnąłem.
- Nie, nie chcę - powiedziałem zgryźliwie.

Tyrek

Moordziaczek:
Dobrz więc. Jesteś gotowy na rozmowe. Wyjdź Facet odwołał pokopjówkę. Jestem Karath. jestem przywódcą gangu Smoczego Kła i pragnę ci złożyć propozycje. Nie chciałbyś się do nas przyłączyć i dla nas pracować? Potrzebujemy Mechanisty takiego jak ty i płacimy nienajgorzej...

Smoczyca:
Zeszłas na dół. Ledwo zdążyłaś wyjść na zewnątrz, a pochwycił cię turkusowy smok, który po chwili ruszył. Do kogo pisałaś? Innocent bezdźwięcznie pyta.

Smocza

- Eeee... do Neizis. Że niedługo będziemy sąsiadkami. - skłamałam niewinnie. Zrobiłam wystraszoną minę.

Moordziak

- Nie potrzebuję pieniędzy. Mam ich wystarczająco! I nie będę pracował dla byle kogo - ziewnąłem, wyciągając się na łóżku.

fanael

nie czułem bólu z powodu delikatnej pracy dziewczyny albo kilku łyków szkockiej ale czułem za to podejrzliwe spojrzenie Mattra

Tyrek

Moordziaczek:
To znajdziemy sobie innegomechanistę... a już myślałem, że na to pójdziesz. Bo widzisz, my nie jesteśmy byle kim. Nie jestemy nędzną bandą kradziei jak Smocze Oko... my jesteśmy po prostu gangiem. Albo jak kto woli: mafią. Jesteśmy bardziej opłacalni od zwykłych drużyn, a Ty nie chcesz dla nas pracować... cóż... wywalić go. I ściągnąć z niego opatrunek, który młaskawie mu dałem! Przy ostatnich słowach facet mówił do jakiegoś walkie-talkie. Do pokoju nagle weszło dwóch brutalnych osiłków i jeden bezczelnie zerwał ci z ramienia opatrunek.

Smocza:
Nie wyglądało mi to na rozmowe o przeprowadzce. Mówiłem ci, nie kontaktuj się ze swoimi przyjaciółmi bo krucho, oj krucho będzie. I nie kłam. Nienawidzę kłamców i skutecznie ich eliminuję.

Fanael:
Lea skończyła robotę Wzięła się za żebro. Wszystkiemu jeszcze baczniej przygląda się Mattar. Idę po piwo. Bąknął i podszedł do brązowych skrzynek, w których chwilę pogrzebał.

Smocza

- No dobrze... przepraszam... ja tylko... martwię sie o mojego przyjaciela... - bąknęłam. Boję się nadal. Coś mi mówi, że to kiepski pomysł... ale za bardzo się boję, żeby mu się sprzeciwstawić. Albo się wycofać.

Moordziak

- No dobrze! Będę dla ciebie pracował! Ale bądź grzeczniejszy! Ja też nie ejstem byle kim! - powiedziałem z odrazą. - A trochę uprzejmości nie zaszkodzi! - To mówiąc, chwyciłem się za ponownie krwawiące ramię. I tak nie zamierzam dla niego pracować. Nie ja. Ale poniuchać można.